Aplikacje podróżnicze – wielka dwunastka
W kwestii planowania jesteśmy zgodni: stara dobra kartka, długopis i kolano nigdy nie wychodzą z mody – polecamy zawsze i wszędzie! Jeżeli jednak macie trochę wolnego miejsca na telefonie i chcielibyście ułatwić sobie ogarnianie podróży, śledzenie wydatków, wyszukiwanie hoteli czy przemieszczanie się po dzikich lasach Amazonii i Borów Tucholskich, to serdecznie zachęcamy do lektury 😊
1. Trabee Pocket – planowanie budżetu i śledzenie wydatków
Absolutnie trzymające nas w ryzach must have! Aplikacja jest podzielona na kilka kategorii: zakwaterowanie, wyżywienie, transport, zakupy, zwiedzanie, inne. Pięknie pokazuje wydatki w ciągu dnia, na koniec tygodnia czy podróży. Sprawdzi się zwłaszcza przy ograniczonym budżecie, żeby wiedzieć, jakie cuda dzieją się z naszym portfelem. Dodatkowo w płatnej wersji (jednorazowo około 8zł) przelicza walutę PLN – państwo docelowe. My kochamy kolorowe diagramy, więc wiadomo – dajemy warto/10.
2. Maps.me – próba niezagubienia się we wszechświecie
Wyższością Maps.me nad GoogleMaps jest możliwość edytowania i dodawania tras przez jej użytkowników, dlatego wszystkich nieprzetartych ścieżek, górskich szlaków i magicznych przejść poszukujemy właśnie tam. Meandry rzeki w Białej Dolinie Kapadocji? Check! Wejście na wodospad Upper Diyaluma na Sri Lance? Check! Wiadomo – nie zawsze Maps.me trzeba zaufać, ale kurcze, można 😉
*ważne! Ściągnijcie mimo wszystko aplikację GoogleMaps i pobierzcie na telefon mapę miejsca, w które się wybieracie! Dzięki temu będziecie mieć je zawsze pod ręką – nawet w bezinternetowych czasach offline 😉
3. Polar Steps – trochę trasa, trochę pamiątka
O Madre de Flores, jakie piękne rzeczy potrafi stworzyć ta aplikacja! Interaktywna mapa, która pojawia się po wpisaniu do niej odwiedzanych przez nas miejsc, możliwość dodania zdjęć, wydzielona przestrzeń do dodania opisów i notatek z poszczególnych destynacji… no podróżniczy miód na serce. Przyznajemy – my częściej korzystamy z niej w formie pamiątki, ale jej intuicyjność i piękna oprawa sprawiają, że szybciutko można stworzyć profesjonalne trasy i plany! Cudo!
4. Airbnb/Booking.com – pora na spanko
Tak, niezbyt przełomowe to odkrycie – dwie absolutnie najpopularniejsze strony do zaklepywania noclegów ever. Warto jednak wiedzieć, że na ich mobilnych wersjach często pojawiają się naprawdę niezłe zniżki i bonusy, co niejednokrotnie widzieliśmy na własne oczy podczas bitew telefon vs. laptop. Dodatkowy plus? Nawet bez połączenia z Internetem możesz mieć potwierdzenia bookingów (i ich adresy!) pod ręką.
*Azja Bonus! W Azji pięknie działa Agoda – nieco inne, korzystniejsze ceny, fajniejszy wybór miejsc i udogodnień. Od Indii aż po Timor Wschodni – bardzo polecamy!
5. WhatsApp – kontakt ze światem
No wiadomo, można sobie instagramować, fejsbukować, tiktokować i utrzymywać kontakt ze światem na milion różnych sposobów. Dlaczego my zawsze w zanadrzu mamy WhatsAppa?
Większość operatorów działających zagranicą oferuje turystyczne pakiety, w których naczęściej obiecują jedno – “masz tutaj 10GB, ale jak przesadzisz z SM, to nie zginiesz, WhatsApp działa za free”. Jak dla nas piękna sprawa! I nawet jeżeli mamy wrażenie, że FB, IG, Google, Shazamy i inne cuda nas nie wypompują z Internetu, to musimy się do czegoś przyznać: prawie zawsze się mylimy 😉
6. Skype – połącznia (szokująco!) telefoniczne
No ok, ale co w sytuacji, w której babcia, dziadek, mama czy ktokolwiek inny nie potrafią w internet? No nie ogarną Messengera, nie mają ochoty na Zooma i generalnie szczytem komunikacji staje się kosztujący milion dolarów SMS?
Nie ważne, ile czasu trwa nasza podróż – my lubimy sobie pogadać ze światem. Wtedy właśnie do akcji wchodzi Skype, który w pakiecie oferuje nie tylko klasyczne wideorozmowy, ale też… połączenia telefoniczne! Najzwyczajniejsze takie: dzwonisz, halo, co tam, a no u mnie też, adiós. Dla tych mniej i bardziej zatroskanych o kontakt z bliskimi i dalszymi – mocno polecamy!
7. Revolut – przyjemniejsze wydawanie oszczędności życia
Banki bardzo lubią nasze podróże! A konkretniej chodzi nam o magiczne ♥ przewalutowanie ♥. Nawet jeżeli nie jest to wysokoprocentowa sprawa na pierwszy rzut oka, ogólne związane z tym wydatki naprawdę potrafią szokować. Revolut pozwala na szybkie przewalutowanie, tańsze wypłaty z bankomatów, płatności zbliżeniowe, a w rozszerzonych wersjach – nawet na 90-dniowe ubezpieczenie podróżne.
Podstawowe, bezpłatne konto działa naprawdę dobrze, jest niezwykle intuicyjne, łatwo się otwiera, jeszcze łatwiej się zamyka, komfortowo przesyła się na nie pieniądze, a karta za darmoszkę przychodzi pod nasze drzwi około 2 tygodni po jej zamówieniu. No nic tylko wydawać!
8. Shazam – szukanie zagranicznych cudów muzycznych
Nie wiem czy każdy tak ma, ale siedząc w obcym państwie, w nieznanym barze, idąc po ulicy czy radośnie spacerując po supermarkecie najczęściej w ucho wpada mi… muzyka! Taka znana-nieznana, różnie bywa, ale bez względu na jej poziom oryginalności zawsze przywożę na mojej playliście Spotify jakieś pamiątki z podróży 😉
Jak działa Shazam? Słyszysz muzykę, atakujesz, otwierasz Shazam, nagrywasz kawałek i… dostajesz tytuł. Koniec! Całość procesu trwa około 10 sekund – czyli milion razy krócej niż późniejsze maltretowanie tych utworów na słuchawkach 😉
9. AccuWeather – czasem słońce, czasem deszcz
Czy prognozy pogody zawodzą? Jak to mawiał Severus Snape: ALWAYS. No tak już jest i koniec kropka – natury nie pokonasz. Nauczyliśmy się już jak cieszyć się z podróży w trakcie deszczu, gradu i minusowych temperatur (pozdrawiam moje szwedzkie 4 swetry i 3 pary rękawiczek!), ale jeżeli podejmujemy próbę przewidzenia pogody, to z tą apką wychodzi nam to najlepiej.
*Kite Bonus! Można sprawdzić na niej całkiem adekwatnie zapowiadaną siłę wiatru, co super sprawdzi się dla miłośników sportów wodnych – takich jak Patryk – oraz fanów chowania się z książką przed wichurami– takich jak Sandra 😉
10. Snapseed – InstaFoteczki i sława
Oczywiście #nomakeup #instanatural #nofilter i te sprawy. A do tego #wróżki #ogry i #hobbity. No wiadomka. I chociaż raczej nie nakładamy na zdjęcia cukierkowych filtrów, nie usuwamy z nich ludzi (a niech istnieją!) czy nie dorabiamy sobie abs-ów, to kontrast, kolorki, nasycenie, jasność – no zdarza się!
Snapseed jest bardzo intuicyjny, bezpłatny, nie ma ograniczeń i innych cudów. Ma mnóstwo opcji, więc jak ktoś jednak woli zmienić sobie kolor włosów, usunąć ze zdjęcia brata czy podrasować swoje kombi (szczerze, no judging!), to też pewnie znajdzie coś dla siebie 😉
11. VPN – dla podróżniczych kłamczuszków w czasie kryzysu
Netflix, HBO, Booking, Player, a czasami nawet Instagram – istnieje mnóstwo serwisów internetowych, które ograniczają się do konkretnych państw czy kontynentów. Jeżeli pilną potrzebą serca potrzebujemy akurat z nich skorzystać, VPN pomoże usadowić nasze urządzenie w wybranym przez nas kraju. No jasne, nieładnie być kłamczuszkami, ale kto nigdy nie miał ochoty na nowy sezon Ricka i Morty’ego zagranicą niech pierwszy rzuci kamieniem!
12. Uber / Bolt / Grab / Gojek / Cabify – no to w drogę!
Nie ma chyba większych naciągaczy niż taksówkarze, tuktukarze i wszelkiej maści samozwańczy przewoźnicy. I chociaż targowanie się przed wkroczeniem do pojazdu ma swój urok, to przepłacenie kilkukrotnie za przejechaną trasę – już nie.
W wielu krajach funkcjonują różne aplikacje do przewozu osób, przed wyjazdem warto sprawdzić więc, która apka jest najpopularniejsza tam, dokąd się wybieramy. Zaletą korzystania z nich jest pewność, ile wydamy za konkretną trasę, co ma szczególne znaczenie, kiedy musimy w ten konkretny sposób przedostać się z punktu A do punktu B, a nasz budżet jest po prostu ograniczony. No to co? W drogę!
*UWAGA! Żadna aplikacja nie płaci nam za ten piękny wpis, bida piszczy, ale nasze serduszko mówi jasno: naprawdę warto z nich skorzystać😉