Bezpieczeństwo w podróży – tipy Typiarzy jak podróżować z głową!
Ło Matko Święta i Trzech Pancernych, ile razy to my nasłuchaliśmy się, że pomysł głupi, destynacja niebezpieczna, a kartele narkotykowe to już tak w ogóle zbierają nasze dane. Nie będziemy hiperbolizować, że miliony, ale serio – kilka mocnych przykładów leży nam wciąż w pamięci 😉
I chociaż wakacje sponsorowane przez tężnie i zupę babci Halinki naprawdę wydają się być fajną alternatywą, to zostanie w domu, żeby zaspokoić strachy innych osób – jakby nie.
Bo faktycznie, te obawy (i naszych najbliższych, i naszych dalszych) mogą wiązać się z ogromną dezinformacją i wyobrażeniem danego miejsca, a nie rzetelną wiedzą na jego temat. Czy to jednak źle, że ludziska tak mówią? I tak, i nie!
Posłuchaj babci Halinki:
Niektóre miejsca naprawdę są niebezpieczne i koniec kropka. Nie sugerowalibyśmy się tutaj tylko rządowymi stronami, które odradzają w obecnych czasach wyprawy dalsze niż do pobliskiej piekarni, ale zrobienie researchu na pewno wyjdzie podróżniczo na dobre. Co powinno dać nam do myślenia?
- Stan wojenny i wojna
- Tereny graniczne państw objętych wojną
- Katastrofy naturalne
- Ataki terrorystyczne
- Napięta sytuacja polityczna
Czy można? Potencjalnie wszystko można! Ale czy trzeba? 😉 Należy pamiętać, że większość ubezpieczeń nie oferuje pomocy w trakcie wystąpienia ataków terrorystycznych czy wybuchu wojny lub oferują je przez ograniczoną ilość dni (zazwyczaj 7) czy po zakupieniu dodatkowej, nieźle płatnej opcji wojna+.
Nie słuchaj babci Halinki:
Jeżeli dowiesz się, że w latach 80. XX wieku jakiś Pan niemiły rządził Albanią i wciąż wydaje pośmiertne rozkazy zza bunkra, po ulicach Meksyku płynie sypka rzeka kokainy, a tak w ogóle, to co 3 sekundy z nieba spada samolot. Niekoniecznie trzeba jej wtedy nawtykać, wręcz odradzamy, ale warto jednak ochłonąć i racjonalnie podejść do tematu. Być może jej słowa to taka tarcza, bo się o Ciebie boi? A może kurcze felek troszkę też zazdrości? Albo jest przekonana, że taki jest stan rzeczy, bo swoją wiedzę czerpie z obrazków na fejsie?
No i poza tym! Jak usłyszysz “Erytrea” czy “Malezja” to ile informacji o tych państwach pojawia się w Twojej głowie? Oprócz tego, że raczej są daleko i brzmią dość egzotycznie? Pewnie niewiele! A jak wiele – to mocne zazdro! (*to mówię ja, Sandra, bo Patryk jest mapowo-politycznym nerdem😉) Dla dużej ilości osób wszystkie Meksyki, Kostaryki, Serbie i Kenie brzmią dokładnie tak! I wiecie co? Fajnie, bo można się jeszcze wielu rzeczy nauczyć! Tylko daj sobie ku temu okazję i – rozsądnie – nie zniechęcaj się za każdym razem jak ktoś pokręci nosem na wybór Twojej podróżniczej destynacji 😉
To jak się zabezpieczyć w podróży? Co robić, żeby czuć się bezpiecznie? TipyTypiarzy:
- Zrób porządny research – serio! Wyszukaj świeże wpisy na blogach podróżniczych, poczytaj artykuły o danym państwie, zobacz co się tam dzieje w polityce i czy można paradować z bronią po ulicach.
- Wykup porządne ubezpieczenie! Smutny fakt? Najdroższe zazwyczaj jest… przewiezienie zwłok. Zwróć na to szczególną uwagę w OWU. Nie jest to #instafriendly, wiemy, ale spraw, żeby podróż była tylko Twoją odpowiedzialnością. Chociaż w sumie możesz też nam wyświadczyć przysługę – weź tam jednak nie umieraj.
- Zrób kopię paszportu. Schowaj bezpiecznie (nie w paszporcie 😉 ).
- Wpisz sobie numer alarmowy obowiązujący w danym państwie do książki telefonicznej. Nie zawsze będziesz miał neta, żeby go znaleźć, a czasami samo jego posiadanie będzie ulgą – wypadki, kradzieże i złamane kostki się zdarzają, w końcu podróż to też żyćko.
- Jak znajdziesz nocleg, wyślij swój adres zaufanym osobom. Możesz też zarejestrować swoją podróż w rządowym Odyseuszu.
- W miarę możliwości zaopatrz się w dwa fajne gadżety: my polecamy saszetkę cieniutką na dokumenty, którą można sobie pod ubraniami zapiąć w pasie i pudełko po zapałkach, do którego wrzucamy jakiegoś pieniądza na czarną godzinę czy kradzież. Oba nie wzbudzają zainteresowania, a są buforem bezpieczeństwa.
- Nie wychodź po nocach, jeżeli nie czujesz się bezpiecznie! Serio, w Łodzi, w Poznaniu czy w Ciechanówku też byś tego nie zrobił, to po co w najciemniejszej dzielnicy Rio odgrywać chojraka? No Typie/Typiaro!
- Uszanuj wierzenia i religię państwa, do którego się wybierasz. Naprawdę paradując w Marrakeszu z głębokim dekoltem czy wchodząc do stambulskiego meczetu z odkrytymi ramionami nie będziesz iskrą do emancypacji kobiet, nie dokonasz żadnych zmian kulturowych i nie zyskasz niczego poza ogólnym hejtem. Pamiętaj, że jesteś gościem. Fajnie czasami to po prostu chłonąć z boku.
- Nasz prywatny tip? Nie gadaj o polityce. Serio – świat jest duży i ciekawy, można gawędzić o pogodzie, o żarciu, o zwiedzonym wcześniej bazarku, o ulubionej rasie psa i o wszystkich kolorach tęczy. Poznając ludzi w podróży zazwyczaj nie wiesz kto jest po drugiej stronie, jakie ma doświadczenia, przygody, żale, uciechy i w jakim kulturowo-politycznym środowisku przyszło mu dorastać. O ile nie jesteś na sympozjum ciekawskich politologów, to poważnie rozważ, czy warto poświęcać ten czas na Trumpa, Macrona i innych Korwinów 😉
- Zaufaj sobie. Głupio brzmi, co? Ale często to się czuje. Nie właź tam, gdzie masz ciary i nie leź za ludźmi, którzy Cię niepokoją. Grzecznie podziękuj za ofertę, oddal się do miejsca światła lub znajdź kogoś w zasięgu wzroku, kogo możesz zaczepić, jeżeli poczujesz się zagrożony_a.
- Naucz się kilku słówek w języku państwa, do którego się wybierasz! Oprócz przyjemnych w stylu kawka, herbatka i dwa magnesy por favor, warto przyjrzeć się klasycznemu “Pomocy!”. Nie tak, żeby się nakręcać, bo nie ma co, to tylko kwestia optymalizacji własnego poczucia bezpieczeństwa i ćwiczenia pamięci – jednego z najbardziej opornych procesów poznawczych 😉
Dodatkowy tip dla samotnie podróżujących Typiar od Typiary Sandry:
12. Jadąc do państwa, w którym Twoja uroda czy pochodzenie będą szczególnie intrygujące dla płci przeciwnej, ogarnij szybkie weselicho instant ♥ Ja kupiłam sobie pierścionek (najbrzydszy jaki znalazłam, to była misja), który będąc samej w Jordanii pokazałam wiele razy mówiąc, że mam męża. To naprawdę pomagało uspokoić niechcianych absztyfikantów i przejść na przyjacielską stopę relacji z wieloma niegroźnymi Typiarzami.
Przysięgamy, że przy tworzeniu tego tekstu nie ucierpiała żadna babcia Halinka, jest on sponsorowany głównie przez zdrowy rozsądek, ironię i podróżnicze doświadczenie Typiarzy – bierzcie i podróżujcie z tego wszyscy! Szerokiej drogi!